reklama
kategoria: Zwierzęta
5 kwiecień 2023

Jesteśmy niepowtarzalni

zdjęcie: Jesteśmy niepowtarzalni / Fot. Zuzanna Menard
Fot. Zuzanna Menard
Dziesięć lat temu przygarnęliśmy kota. Musiał podążać naszymi krokami, bo, kiedy wróciliśmy do domu po zakończeniu szkolnych zajęć, Fred już na nas czekał po drugiej stronie wielkiego okna. Przypominał wtedy kulkę zbitej gęstej sierści; przed Fredem mieliśmy persy, więc wiedzieliśmy o istnieniu kotów wyjątkowych, bardziej wyrafinowanych niż proste dachowce, ale on z jakiegoś powodu się wyróżniał, był znacznie „ponad to”... Trudno to opisać. Pierwszego dnia naszego spotkania był jeszcze maleńki, jednak wcale nie przeszkadzało mu to w wykonywaniu odległych skoków z miejsca na miejsce. Był wytrwały i za wszelką cenę starał się dowieść, że jest wart ciepła naszego domu.
REKLAMA
Od nieszczęśliwego wypadku, w którym straciliśmy długowąsego przyjaciela, minęło już sporo czasu. W przeciągu ostatnich paru lat zdążyliśmy odmienić swój styl życia o sto osiemdziesiąt stopni, zmieniliśmy swoje nawyki, fryzury, pasje. Zmieniliśmy w sobie wszystko, a nawet – przeprowadziliśmy się. Przeszliśmy z większą lub mniejszą łatwością przez nowe wyzwania, jakim należało stawić czoła: opuściliśmy mury podstawówki, zdaliśmy egzaminy z wyróżnieniem. I kiedy o tym teraz piszę, zastanawiam się, skąd bierze się ta „suchość” i wstrzemięźliwość w okazywaniu sentymentalizmu. Czy przeszłość z czasem staje się spisem zdarzeń wypunktowanych? Przeraża mnie, że najprawdopodobniej tak właśnie jest – to, co pozostaje za nami, finalnie staje się martwe i, jak zdjęcie, które potrafi jedynie przypomnieć o zewnętrznej powłoce jakiegoś zjawiska, nie jest w stanie obronić się przed tym, co dopiero ma nadejść.

Już wiele razy przez to przechodziłam. Z jednej strony obarcza mnie świadomość, że, aby się doskonalić i „dokopać” do tego, co gdzieś głęboko we mnie drzemie, nie mogę pozostawać w bezruchu. Wystarczy przecież odnaleźć się w nowym, nieznanym do tej pory miejscu, żeby zasmakować odmiennej perspektywy; można to przyrównać do podróży po kraju – wiem, że mieszkam w Polsce i pokrótce potrafię o niej opowiedzieć, ale dopiero kolejne odwiedzone miasta dają mi przyzwolenie na to, żeby się o ojczyźnie uczciwie wypowiadać. Naiwnie jest wprawdzie wygłaszać opinie na temat czegoś, czego się nie zasmakowało. I tak samo jest z nami: dopóki nie wkroczymy w nowe sytuacje, nie zrozumiemy samych siebie. Z drugiej jednak strony pojawia się widmo wędrówki nieskończonej, bo weź tu spróbuj tak spacerować przez całe swoje życie, niczego nie mogąc przyjąć za pewnik...

Zostawiłam za sobą pierwszy dom. Teraz pozostawię za sobą drugi. Wszyscy powatrzają „To nie na zawsze, możesz wrócić!” i owszem, mają rację, ale wyłącznie po części. Bo z każdym kolejnym takim powrotem pozostaje w tobie mniej z tej ciebie, która reprezentuje konającą przeszłość. Kiedy bowiem odwiedzasz stare zakątki, wkraczasz w nie ty, przesiąknięta nowymi ideami i poglądami ludzi, jakich twoje poprzednie otoczenie nazwałoby nudnymi, i nie wiesz, jak odnaleźć się wśród kwitnących żywopłotów, które kiedyś porzuciłaś.

Ostatnio jednak coś mnie oświeciło. Sunęłam pośpiesznie wzdłuż ogrodzenia pierwszego domu i dostrzegłam między stalowymi prętami nieznaczny ruch; coś wydało z siebie cichy pomruk i pognało w górę po schodach. Odnalazłam w małym uciekinierze kota – dachowca, ale jakże puchatego. Ciekaw kolejnego posunięcia, którym mogłabym go zaskoczyć, wymierzył we mnie spojrzenie, a żółte ślepia zaświeciły mu w puchatej główce. Jego wąsy rozciągały się w swej rozpiętości, a grzbiet przecinały mu znajome cętki.

Na drodze stanęło przede mną ciałko – krew z krwi Freda – przeszłość, która na ułamek sekundy wytrąciła mnie z równowagi, a przecież... miała pozostać martwą.

Więc jak to jest z tym życiem?
PRZECZYTAJ JESZCZE
pogoda Łęczyca
3.2°C
wschód słońca: 07:21
zachód słońca: 15:40
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Łęczycy